Kochani jak wiecie wczoraj byłam w Warszawie na Food Blogger Fest i o tym co tam się działo jeszcze Wam napisze. Dziś skoncentruje się na Restaurant Week Polska, który trwa od 18-30 kwietnia. Jeśli mieszkacie w dużym mieście polecam Wam tą imprezę, w jej trakcie dania festiwalowe zjecie za 49 zł. Natomiast jeśli mieszkacie lub w tych dniach wybieracie się do Warszawy lub (Krakowa) zarezerwujcie sobie miejsce w Restauracji Adam Chrząstowski – ED Red Warszawa.
Ed Red to miejsce zdecydowanie dla mięsożerców jeśli więc tak jak ja lubicie mięso to miejsce jest dla Was. W ramach festiwalu można wybrać 2 menu – my z Kacprem zdecydowaliśmy się na oba. W menu na przystawkę tatar wołowy na tostach s serem i auszpik z gęsich podrobów. Kiedy wybieraliśmy menu przez chwilę nie wahałam się, że tatar będzie dla mnie, ale po skosztowaniu auszpiku przepadłam. Nie jestem fanką salcesonu ale ten mogłabym jeść codziennie i kilogramami. Mięso delikatne, galaretka idealnie doprawiona, do tego dodające smaku ogóreczki i pyszny chrzan sprawiają, że „zwykła” przystawka zapowiada niezwykła ucztę.
Co do tatara – mistrzostwo samo w sobie. Idealnie, równe pokrojone mięso świetnie doprawione, chrupiąca grzanka i uwaga ugotowane żółtko jajka to naprawdę propozycja, która trzeba spróbować.
Na danie główne w zestawie figuruje albo zapiekanka z kaczki z ziołami, albo kulebiak z wołową pręgą i tu zastanawiam się co napisać bo oba dania obłędne.
Bardzo lubię kaczkę i dość często gości na moi stole, nie raz jadłam ją w restauracja, ale tak delikatnej, rozpływającej się w ustach nie jadłam dawno lub nigdy. Sos demi glace perfekcyjny, jego smak przełamywała nutka kwaskowości pochodząca z dżemu (chyba żurawinowego), a cały smak podkreślały świeże zioła w postaci natki i koperku.
Kulebiak – ciasto chrupiące, zawierające rozpływające się w ustach mięso (pręgę wołową), całość podana na sosie na bazie piwa porter, czysta poezja.
Po daniach głównych nadszedł czas na desery i tu powiem Wam szczerze – nie spodziewałam się, że w trakcie ich jedzenia miałam ochotę rozegrać pamiętną scenę z Kiedy Harry poznał Sally ; )
Jako pierwszy próbą został poddany sorbet z rokitnika pod palną włoską bezą – kwaskowy, o idealnej konsystencji sorbet z bardzo nieoczywistego rokitnika, do tego wcale nie słodka włoska beza to duet tak idealny, że w zasadzie nie potrzebuje niczego więcej żeby wywołać u nas efekt wow. Jednak okazuje się, że można więcej i lepiej – odrobina karmelu i mamy WOW.
Nie jestem czekoladoholiczką bo jak wiecie ze wszystkich słodyczy najbardziej lubię śledzie i tatara – ale za ten mus czekoladowy mogłabym dać się pokroić. Był tak delikatny jak obłoczek i tak gładki, że zaczęłam się zastanawiać czy to nie jakiś wydruk 3d, bo uzyskanie takiego efektu jest prawie nie możliwe. Totalny szok i naprawdę totalna eksplozja smaku – spowodowała (na szczęście powstrzymaną w porę ) chęć wylizania talerza do czysta 🙂
Każde podsumowanie tego obiadu nie odda tego co tam przeżyliśmy. Napiszę tylko, że zazdroszczę warszawiakom i krakowiakom takiego miejsca i takiego szefa kuchni – bo nie wątpliwie Adam Chrząstowski Mistrzem jest ( i jeśli ekipa Ed Reda szuka pomocy kuchennej, testera czy wyjadacza resztek to my się zgłaszamy : ) ).
„Prawie” jednym słowem – KONIECZNIE do Ed Red, uczta zmysłów gwarantowana!
Ewa
Jeśli mówisz prawdę, że to wszystko takie pyszne, to obawiam się, że jako wyjadacze resztek długo byście nie pociągnęli????
Gosia
zdecydowanie nie chyba, że podjadalibyśmy zanim wyjdzie z kuchni na sale 🙂